Buraczane burgery

Kochani na początku bardzo Was przepraszam za swoją nieobecność. Po prostu pisanie pracy, teraz doszły jeszcze pewnie problemy w sferze rodzinnej i niestety wszystko się tak nawarstwiło.. Postaram się jednak jak najszybciej do Was wrócić.. Jest to dla mnie taka swojego rodzaju odskocznia, pisząc post nie myślę o tym, co dzieje się równolegle wokół mnie.
Dzisiaj środa popielcowa, wiele osób pości, nie spożywa posiłków mięsnych, więc pomyślałam, że wstawię coś obiadowego. Co powiecie na buraczane burgery? Świetnie smakują w chrupiącej bułce w towarzystwie świeżych warzyw, wegańskiego majonezu, lub dipu sezamowego (klik).
Ale możecie je zjeść również jako zwykły obiad z jaką sałatką, ziemniakami, ryżem, czy kaszą. Zapraszam Was do spróbowania bo są naprawdę pyszne. I co najfajniejsze, nie są smażone, tylko pieczone, a jednocześnie wilgotne i.. pyszne. 🙂 Zapraszam
Buraczane burgery
Składniki
- 2 średnie, upieczone buraki (lub ugotowane)
- 1/2 szklanki kaszy kuskus
- 3 ząbki czosnku
- 3 łyżki sezamu
- 1 łyżka namoczonego siemienia lnianego (w wersji niewegańskiej 1 jajko)
- 1 łyżka przyprawy puszczańskiej (mieszanka tymianku, jałowca, majeranku, gałki muszkatołowej, soli jodowanej, pieprzu)
- odrobina oleju lub oliwy
Sposób przygotowania:
Kasze przygotować zgodnie z przepisem podanym na opakowaniu. Buraki zetrzeć na tarce o grubych oczkach, wymieszać z kaszą. Dodać namoczone siemię lniane i drobno posiekany czosnek. Dodać przyprawę puszczańską (lub własną mieszankę). Z masy formować kotlety (dosyć spore, wielkości takiego dużego mielonego), które kłaść na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Posmarować z wierzchu lekko olejem, piec w 180 stopniach przez około 20 minut. Zjadac gorące lub zabrać zimne np w bułce do pracy. Pycha!
Na koniec jeszcze chciałam Wam pokazać, co dzisiaj do mnie przyszło. Dłuuuuugo wyczekiwana paczka zza oceanu, a w niej takie cuda:
Więcej informacji w poście za kilka dni 🙂
Wyglądają znakomicie! Az mam ochotę złamać wszystkie swoje zasady i je zrobić 🙂 Przekonuje mnie oczywiście kolor. Bardzo na miejscu 😀 Pozdrawiam serdecznie!
no tak się właśnie fajnie dzisiaj wpasowały 🙂 Fanom buraków powinny smakować! 🙂 Pozdrawiam
Po pierwsze to trzymamy kciuki za pisanie pracy i pogodzenie wszystkich innych obowiązków z blogiem.
Po drugie burger wygląda bardzo apetycznie, “kotlet” jest iście krwisty 😛
I po trzecie…. Fig bary!!!! Szkoda, że nie otrzymałaś dyniowych bo byśmy Ci je ukradły… xD
dyniowe to chyba limitowane były na jesieni. Pierwsza współpraca to dostałam tylko klasyczne 🙂 dziękuję za kciuki ;*
Z burakami musza być przepyszne 🙂
No i w końcu przyszła do Ciebie wymarzona paczka z FigBarami 😀 Czekam na recenzję 😉
Wyglądają świetnie nigdy takich nie jadłam
w takim razie koniecznie musisz nadrobić! 🙂
życzę by wszelkie kłopoty w życiu i w sferze rodzinnej i powszechnej się rozwiązały! Nie martw się, główka do góry kochana! Będzie dobrze, mocno w Cb wierzę, ale to już wiesz :* 🙂
Ooo ja poszczę i z przyjemnością zjadłabym dzisiaj takie burgery choć za burakami nie przepadam, ale u Cb wyglądają obłędnie 🙂
Co do slodkości, wspominałam już na facebooku teorie spiskowe. Ale poza tym mocno Ci gratuluję! :* 🙂
Gratuluję paczki 🙂
🙂 dziękuję, Ty wiesz jak miło się takie dostaje 😀
Bardzo mi się podobają. Zdecydowanie wolę wegetariańskiego burgera 🙂
to dokładnie tak jak ja, pozdrawiam 🙂
Zazdroszczę z całego serca Fig barów… <3 A co do burgerów, smacznie i zdrowo i jeszcze z wykorzystaniem mojego ulubionego, a tak niedocenianego buraka! 😀
Burak to moja warzywna miłość! A jeszcze pieczony.. bajka! 🙂
Bardzo lubię kotlety buraczane, jednak moja wersja nie zawiera sezamu i kaszy, a dodaję do niej czerwonej soczewicy, żeby miała więcej białka, i otręby – w celu zwiększenia ilości błonnika. 🙂
dziękuję za rady, chętnie spróbuję 🙂 Ja akurat miałam wszystkie składniki w domu więc takie zrobiłam. Ale soczewicy i otrębów też u mnie nigdy nie brakuje! 🙂
Brzmi wyśmienicie 🙂
Gdybyś nie napisała o tej środzie, to bym nawet nie wiedziała. Ale w sumie co za różnica, skoro katoliczką nie jestem? 😉 Burgery wyglądają przezajebiście, więc zjadłabym je wyłącznie (i aż) z tego powodu. Współpracy gratuluję ;*
no to kolejna pozycja, którą Cię kiedyś ugoszczę, a może nawet dostaniesz jako prowiant haha 😀 Apropo środy popielcowej to my też nie praktykujemy. 🙂 Tzn katolikami jesteśmy, ale z praktykowaniem ciężko, jeszcze z dzieciakami, szczególnie, że starsza się boi tych tłumów i grających organów w kościele.
Ależ kolorowo wyglądają te burgery. Muszę wypróbować coś podobnego.
Polecam serdecznie 🙂
Kolor mają nieziemski. 😉
A paczki bardzo zazdroszczę. 😉